#świat #boliwia #pocztówka

W krainie lagun i wulkanów
Dzień powoli miał się ku końcowi. Na koniec zajeżdżamy nad Lagunę Colorada. To chyba najbardziej znane miejsce naszej wycieczki wyłączając oczywiście Salar de Uyuni. Mamy co prawda wątpliwości czy jest w stanie nas jeszcze zadziwić po takim dniu, szczelnie wypełnionym nadmiarem zachwytów. Jest późne popołudnie, godzina do zachodu słońca. Wieje bardzo silny wiatr i jest przenikliwie zimno. Przystajemy nad wysoką skarpą. Wysiadamy i … już widać, że jest przepięknie.
Laguna Colorada leży na wysokości 4278 metrów npm. Wygląda na ogromną, I faktycznie, jej wymiary to w przybliżeniu 10 na 10 kilometrów. I jak każda, jest dość płytka, do 80 cm. Laguna Colorada, z hiszpańska Czerwona Laguna, swój kolor zawdzięcza mikroskopijnym algom wydzielającym pigmenty o takim właśnie kolorze. Najbardziej intensywny kolor widoczny jest wczesnym popołudniem, czyli wtedy gdy woda jest najcieplejsza. Za białe wykwity na brzegach odpowiadają minerały: sód, magnez i boraks. Najciekawiej laguna prezentuje się od północnej strony, tam gdzie znajduje się wysoka skarpa. Wyniesiona kilkanaście metrów nad lustro wody oferuje niezwykłe widoki na biało-czerwoną lagunę, a w tle ślicznie komponuje się potężny, idealny w kształcie, wulkan – Cerro Pabellon.
Zestaw kolorów jest doprawdy niesamowity. Błękitne niebo, biało-szare chmury, białe brzegi, czerwona laguna, żółte trawy i rdzawe góry.
Laguna to oczywiście miejsce gdzie spotkać można kolejne setki, a może i tysiące flamingów. Te tutaj skupiły się daleko od brzegu. Widać tylko biało-różowe kropki. Nie przeszkadza nam to, widzieliśmy je dziś bliska wielokrotnie.
Powoli zbieramy się do auta. Nie czekamy na zachód. Słońce powoli chowa się za chmury. Silny wiatr i temperatura bliska zeru stopni skutecznie przekonują by już jechać na nocleg. ©PG

Jeśli chcesz zobaczyć to na własne oczy – napisz do nas, przygotujemy dla Ciebie indywidualny plan podróży
Jeśli chcesz więcej przeczytać o Boliwii zapraszam na bloga