
#świat #maroko #impresja
Czerwone mosty
Legzira. Przyjechaliśmy nad Ocean Atlantycki, by zobaczyć słynne mosty skalne. Ruszamy, juz późno. Zaraz po zejściu na plażę widać pierwszy most. Jest ogromny i w zachodzącym słońcu prezentuje się bardzo kolorowo. Ludzi niewiele. A jak już są, to kończą wycieczkę przy pierwszym skalnym moście. A dalej jest jeszcze ładniej… Niezwykłe miejsce. Robi się powoli szaro, czas wracać do hotelu.
Rano idziemy ku mostom raz jeszcze, by dokończyć zaczętą wczoraj wędrówkę. Tym razem dochodzimy do ostatniego trzeciego mostu. Plaża, szum oceanu.
Pięknie tu! W drodze powrotnej zauważamy, że chyba zaczyna się przypływ. I dość szybko postępuje. Rozglądamy się dookoła. Stoimy akurat w dość wąskim odcinku kończącym się stromą ścianą do której zaczynała podchodzić już woda.
W pewnym momencie nasza droga powrotna zniknęła w rozbryzgujących się o skały falach. W zasadzie, zawracając szybkim sprintem, powinniśmy zdążyć do miejsca skąd można wyjść ponad plażę ale trochę nam się nie chciało nadkładać kilku kilometrów drogi. Grzesiek ruszył pierwszy. Znikając za załomem skalnym rzucił na koniec “chyba się da przejść!” I tyle go widziałem. No to idę. Zdejmuję spodnie, aparat, a dokumenty chowam do plecaka. Plecak nad głowę i ruszam. Woda do pasa. W najgłębszym miejscu, gdzie kończyła się już skała w pewnym momencie poczułem uderzenie wielkiej fali. Zalało mnie całego. Suche zostały wystawione nad głowę ręce i plecak. Zanim zdążyłem wpaść w panikę, fala odpłynęła i zobaczyłem, że do brzegu mam ok. 15 metrów. Zdążyłem przed kolejną falą. Uff… ©PG

Jeśli chcesz zobaczyć to na własne oczy – napisz do nas, przygotujemy dla Ciebie indywidualny plan podróży
Jeśli chcesz więcej przeczytać o Maroku, zapraszam na bloga