#świat #turcja #impresja

Balonem ku słońcu
Budzę się jeszcze przed świtem. Ciemno i zimno. Ciężko wyleźć ze śpiwora w hostelu w grocie w Goreme. Aż się wierzyć nie chce, że jeszcze noc wcześniej, w Urfie o północy było 25 stopni. Tu w Kapadocji panuje lekki przymrozek.
Wychodzę na ciemne ulice i idę na punkt widokowy. Horyzont powoli, niemal niezauważalnie zaczyna się rozjaśniać. Za mną świecą się okna w tej niewielkiej, przytulonej do skał miejscowości. Schodzi się coraz więcej ludzi, ale tłumów wielkich jednak nie ma. Zaraz zacznie się spektakl.
Niebo staje się coraz jaśniejsze. Zewsząd, niemal z każdej doliny zaczynają wyłaniać się potężne czasze balonów. Jeszcze zanurzone w nocy, pozbawione kolorów. Dookoła szarówka, z którą stapiają się sunące po niebie cienie.
Słońce wstaje szybko. Ani się człowiek obejrzy, a już znad horyzontu skrzą się pierwsze promienie. Krajobraz w jednej chwili zapala się światłem. Płonie różnymi kolorami, zależnie od tego, gdzie zwróci się przymrużone oczy. Czerwienie, róże, żółcie, biele.
Gdzieś hen na horyzoncie błyszczy śniegiem wulkan Erciyes. A nad tym wszystkim suną rozświetlone już i pełne kolorów balony.
W Kapadocji wstaje kolejny dzień. ©AŚ

Jeśli chcesz zobaczyć to na własne oczy – napisz do nas, przygotujemy dla Ciebie indywidualny plan podróży
Jeśli chcesz więcej przeczytać o Turcji zapraszam na bloga