Jest takie miejsce w Czechach, tuż przy granicy z Polską, które wygląda jak przeniesione z baśni lub powieści fantasy.
  Na początku jest zwykła ścieżka przez las. Mijamy jeziorko o pięknej, szmaragdowej barwie. Nagle przed nami wyrasta rozpięta pomiędzy dwiema skałami neogotycka brama. Wchodzimy przez nią do innego świata. Pochłania nas półmrok, nawet w najbardziej  upalny dzień jest tu chłodno. Idziemy wąskim korytarzem wzdłuż leniwie wijącego  się strumienia.
 Naszą ścieżkę ograniczają sięgające kilkudziesięciu metrów pionowe ściany. Docieramy do rozdroża. Skręcając w lewo możemy podziwiać wodospad w grocie, a droga w prawo to dalsza część naszej wędrówki. Robi się coraz trudniej. Z wysiłkiem wspinamy się po schodach, ale nagrodą są coraz bardziej spektakularne widoki.
  Przed nami punkt widokowy. Co za sceneria! Skały układają się w ogromny teatr, fantazyjne iglice przywodzą na myśl sylwetki aktorów. Na koniec „mysia dziura”, wąskie przejście, którym opuszczamy zaczarowaną skalną krainę i wracamy do zwyczajnego lasu. 
  To właśnie jest Adrszpaskie Skalne Miasto.